Sobota wieczór. Dostaję telefon od przyjaciółki, że organizuje u siebie spontaniczne spotkanie „po latach” kilku dziewczyn. Powiedziała, że w planach jest gotowanie wspólnej kolacji, więc żebym przyniosła ze sobą część składników i wino. Nie miałam za dużo czasu, bo raptem jakieś 2 godziny.
Obecnie mieszkam na Wzgórzu Św. Maksymiliana, a moim punktem docelowym tego wieczoru była Gdynia Orłowo. Ze względu na to, że musiałam po drodze wstąpić do sklepu, po szybkich kalkulacjach stwierdziłam, że nie opłaca mi się czekać na trajtek, wysiadać na zakupy i ponownie czekać na autobus. Zwłaszcza, że wieczorem z Centrum do Orłowa nie jeżdżą one zbyt często.
Pokonanie trasy do Orłowa było już czystą przyjemnością – nie dość, że po świetnej długiej ścieżce rowerowej, to jeszcze z górki! (Chociaż w pewnym momencie pomyślałam, że ciężej będzie z powrotem następnego dnia 🙂 )
Rowerem podjechałam pod sam dom przyjaciółki i udało mi się dotrzeć do niej na czas. Od razu zaczęłyśmy przygotowywać kolację, popijać wino i plotkować. Tak spędziłam kolejny udany wieczór, a dzięki Mintowi znowu zaoszczędziłam kolejne minuty.