Kiedy myślę „rower” i sięgam do wspomnień, widzę malutki – chyba zielony – rowerek, na którym zrobiłem swoje pierwsze metry.
Moja dorosła, zawodnicza przygoda z rowerem zaczęła się w 1999 roku. Wtedy kolega ze szkoły zapytał mnie, czy pojadę z nim na wyścig, który odbywał się u nas w mieście. Do startu by nie doszło, gdybym na dzień wcześniej nie zdążył kupić kasku. Pamiętam, że zjawiłem się w sklepie po godzinie 18.00, ale na szczęście ten był otwarty do 18.30 i mój pierwszy start wypalił. Na zawodach zająłem dalsze miejsce, a sam wyścig był koszmarnie ciężki, jednak wystarczyło kilka minut na regenerację sił. Moja radość była ogromna – od tamtej pory rower stał się moja pasją, aż w końcu profesją.
Dlaczego wybieram rower jako środek komunikacji w mieście? Trudno znaleźć ten najważniejszy powód, ale sądzę, że na pierwszym miejscu jest niezależność i fun. Kiedy jadę rowerem to sam decyduję o tym, którą drogę wybiorę: czy pojadę z Gdyni do Sopotu lasem, ścieżkami, czy może trasą nad samym morzem. Nie ma problemu, żeby się zatrzymać, zrobić zdjęcie pięknego widoku, czy np. znaleźć miejsce do zaparkowania roweru. Jazda na rowerze daje po prostu ogromną radość, nie wspominając o korzyściach zdrowotnych i lepszym samopoczuciu.