Dzisiaj mi i mojemu Mint Creme udało się załatwić całkiem sporo spraw. Z rana wybraliśmy się na Pocztę Główną w Centrum Gdyni, wysłać kilka prezentów znajomym z Anglii i rodzinie z Hiszpanii. Wszystkie zmieściły się w koszyku, więc nie musiałam taszczyć ze sobą wielkiej torby. Z tego co pamiętam jeszcze do niedawna był tam stojak na rowery, tuż obok wejścia, ale nie wiadomo dlaczego, już go tam nie ma. Może już w to miejsce szykują nowe? Kto wie, może przekonam się o tym wkrótce. Jednak nie było to dla nas szczególną przeszkodą, bo rower udało mi się przypiąć do metalowej balustrady schodów. Wysłanie paczek nie zajęło mi długo, ale mimo wszystko nie warto było ryzykować, że Mint zmieni właściciela na pierwszego lepszego przechodnia nim zainteresowanego. Później zgłodniałam, więc pojechaliśmy na wczesny obiad do Green Waya na ul. Abrahama, „rzut beretem”. Tam już nie mieliśmy żadnego problemu ze znalezieniem bezpiecznego miejsca dla Minta, bo czekał na niego stojak pod samym wejściem do restauracji. W środku spotkaliśmy przemiłego Pana X, który zachwycał się rowerem. Skomplementował, że jest uroczy i pytał skąd go mam. Powiedziałam mu, że jest świeżym nabytkiem konkursowym i nawiązaliśmy krótką rozmowę na temat jazdy na rowerze po mieście. Na koniec, ku przestrodze, powiedział: „Tylko niech Pani pamięta… Jak Pani przechodzi przez przejście dla pieszych, zawsze trzeba zejść z roweru i go przeprowadzić, a nie na nim jechać. Do zobaczenia na drodze”.